piątek, 11 lipca 2008

Euro podsumowanie

  

Długo myślałem jaki temat powinienem poruszyć w ramach pierwszego wpisu na blogu, oczywiście pierwszego po wpisie powitalnym. Wybór padł na największe wydarzenie piłkarskie roku 2008 Euro 2008 w Austrii i Szwajcarii.

Chciałbym tym samy poruszyć temat występu naszej reprezentacji na tej wielkiej imprezie, lecz zacznijmy może od początku...

A na początku był koniec naszej drogi na mundialu w 2006 roku. Jak dobrze pamiętamy przyszło nam zagrać na tej imprezie zaledwie 3 mecze grupowe. W pierwszym spotkaniu na imprezie nasi podopieczni spotkali się z drużyną Ekwadoru z tą samą ekipą wygraliśmy 3:0 w meczu towarzyskim przed mistrzostwami na boisku przypominającym bardziej bajoro niż porządną piłkarską murawę sytuację, spowodowała bardzo zła pogodą. Na mistrzostwach nie było już tak kolorowo, nasza reprezentacja po kompromitującym spotkaniu przegrała 2:0. Jako drugi przeciwnik na naszej drodze do wyjścia z grupy stanęła ekipa Niemiec, po słabym meczu naszej drużyny i bronieniu własnej bramki przez całe 90 minut przegraliśmy 1:0 po golu zdobytym nieszczęśliwie w końcówce doliczonego czasu gry. W meczu pocieszenia wygraliśmy z Kostaryką 2:1 po bramkach naszego środkowego obrońcy Bosackiego powołanego rzutem na taśmę. Po turnieju było jasne, że Paweł Janas opuści stanowisko selekcjonera reprezentacji polski a naszej drużynie potrzebny jest ktoś kto wreszcie popchnie naszych chłopaków do zwycięstw.

Wybór padł na Holenderskiego szkoleniowca Leo Beenhakkera który na właśnie skończonym turnieju prowadził drużynę Trynidadu i Tobago które zdobyła 1pkt w meczu ze Szwecją, wielkim sukcesem tej ekipy był sam pierwszy w historii awans, więc o kompromitacji na mundialu mowy być nie mogło. Wydawać by się mogło, że człowiek który był wstanie wprowadzić taką drużynę na tak poważny turniej i do tego zdobyć punkt w meczu ze Szwecją jest w stanie poprowadzić i naszych piłkarzy do sukcesów. Nasuwało się jednak pytanie co tak naprawdę Holenderski szkoleniowiec wie o naszej reprezentacji? odpowiedź była prosta: nic. Wiedzę o naszej reprezentacji i o piłkarzach z Polski Leo zdobywał z płyt DVD które przedstawiały podobno obszerny materiał o naszym zespole.

Już od samego początku nominacja zagranicznego trenera na stanowisko selekcjonera kadry niosła za sobą szereg kontrowersji, wiele osób było zdania, iż to bardzo dobra decyzja, że człowiek nie wplątany w Polską rzeczywistość odświeży polski futbol i nada mu nowy styl. Było także wiele osób które twierdziły, iż człowiek który nic nie wie o naszej mentalności o naszym sposobie gry nie będzie potrafił poprowadzić tej drużyny do sukcesów. Usta wszystkich krytyków miały zostać zamknięte po udanym początku eliminacji, lecz zamiast je zamknąć mecz z Finlandią przegrany po fatalnej grze naszego zespołu 3:1 jeszcze bardziej je rozszerzył i podarował im dodatkowe argumenty za tym, że Holender nie powinien prowadzić naszej drużyny. Na szczęście dla Beenhakkera kolejne mecze kolejno z Serbią i Portugalią pozwoliły na to, by PZPN miał powody do tego, by trzymać go na stanowisku, co więcej po meczu z Portugalią Holendra nazwano cudotwórcą i mówiono, że teraz nastały nowe, lepsze czasy.

Reszta eliminacji przebiegała dla podopiecznych Holenderskiego szkoleniowca już spokojnie, były jeszcze oczywiście wpadki jak przegrany mecz a Armenią, ale koniec końców wywalczyliśmy pierwszy w historii awans do Mistrzostw Europy. Leo po udanych eliminacjach stał się naszym bohaterem narodowym, dostał nawet od prezydenta najwyższe cywilne odznaczenie.

Nastał czas losowania grup, w skład naszych rywali o ćwierćfinał weszły ekipy Niemiec ( znowu ), Austrii i Chorwacji. Nie wiadomo było czy mamy się cieszyć czy wręcz przeciwnie, w końcu zagramy w grupie z dwiema bardzo silnymi ekipami, Niemcy wywalczyli awans bardzo szybko i mieli więcej czasu na sprawdzenie wszystkich zawodników którzy mogą stanowić o sile reprezentacji a Chorwacja pokonała na Wembley Anglików 3:2 tym samym pozbawiając ich gry na mistrzostwach. Pewne było jedno tym razem musi się udać, cały naród żył nadzieją, że wreszcie polscy piłkarze pokarzą to na co ich stać. Zaczęło się od powołań do 30 osobowej ekipy z której miały być wyłonione nazwiska 23 piłkarzy na turniej nie dostali się najlepsi snajperzy z naszej rodzimej ligi mowa tu o Adrianie Sikorze, Marku Zieńczuku czy też Pawłu Brożku, lecz powiedzmy sobie szczerze polska liga nie reprezentuje takiego poziomu jaki jest na mistrzostwach europy i raczej wymienionym wyżej zawodnikom o wiele trudniej było by zdobywać bramki tak hurtowo jak miało to miejsce w Orange Ekstraklasie. Na szczęście bój o wyjazd na Euro przegrał Radosław Matusiak który prezentował katastrofalną formę, zamiast niego na Euro pojechał Marek Saganowski który zdobył jedyną bramkę dla drugo ligowego Southampton. Czy wybory Benchakera były słuszne miał pokazać sam turniej tak więc wszelakie rozmowy na temat powołań przed turniejem były zbędne.

Przyszedł czas przygotowania drużyny do wielkiej imprezy, do ekipy został zaproszony kolejny Holender tym razem okazał się nim fizjolog Mike Lindemann który jak sam mówił potrafi ocenić przygotowanie piłkarza w 3 minuty. W czasie zgrupowania w Niemczech urazu nabawił się jeden z najlepszych polskich piłkarzy Jakub Błaszczykowski cała polska zamarła gdy dowiedziała się, że Kuba naderwał mięśnie dwugłowe, lekarze z polskiego obozu jednak uspakajali nas, że zdołają wykurować Błaszcza na turniej. Przyszedł czas zgrupowania w samej Austrii, pewnego dnia do telewizji przyszła wiadomość, że Kuba musi opuścić zgrupowanie z powodu odnowienia urazu którego nabawił się na zgrupowaniu w Niemczech, co jak się później okazało było kłamstwem, podobno nasz trener stwierdził, że potrzebuje 23 zdrowych piłkarzy na pierwszy mecz turnieju i Kubie podziękował. W miejsce Błaszczykowskiego powołany został Łukasz Piszczek gracz Herty Berlin który przyjechał prosto z wakacji. Następną nie wyjaśnioną kontuzją był uraz Tomka Kuszczaka który podobno uszkodził kręgosłup i czeka go 3 tygodniowa przerwa od piłki, według mnie Tomek był sfrustrowany tym, że musi pełnić rolę 3 bramkarza w zespole i wolał jechać do domu niż grzać ławę. Na miejsce Tomka powołany został będący w rezerwie Kowalewski, pewne było, że raczej na 100% gracz Korony Kielce nie zagra w żadnym ze spotkań.

Przyszedł dzień meczu z Niemcami który miał się zakończyć pierwszą w historii wygraną z tą ekipą, jednak jak się okazało była to tylko kolejna gnębiąca porażka, mecz zakończył się wynikiem 2:0 i sprowadziła nas gwałtownie na ziemię. Meczem który miał pozwolić nam ponownie wrócić do rywalizacji o wyjście z grupy było spotkanie z Austrią. O pierwszych 30 minutach tego spotkania warto pomyśleć, bo gdyby nie bohaterska postawa naszego bramkarza Artura Boruca mogliśmy przegrywać przynajmniej 4:0, na całe szczęście w końcu bramkę zdobyli Polacy, ładną szarżę Marka Saganowskiego wykończył Roger, jak się później okazało była to bramka ze spalonego, ale liczyło się to, że prowadzimy. Przez resztę spotkania nasza drużyna dyktowała tempo gry a zmęczeni Austriacy nie byli wstanie nam zaszkodzić. Nadeszła niestety słynna 93 minuta spotkania kiedy Angielski sędzia Howard Webb podyktował po kontrowersyjnej sytuacji karnego dla naszego przeciwnika którego na bramkę zamienił 39 letni Vastic stając się tym samym najstarszym strzelcem bramki na Euro w historii tej imprezy. W Internecie i gazetach karny wywołał olbrzymią burzę, wiele ludzi życzyło Anglikowi nawet śmierci! Według mnie karny powinien być, Lewandowski ciągnął Austriaka za koszulkę, warte uwagi jest także to, że przed turniejem FIFA ostrzegała, że za tego typu zagrania będą dyktowane karne. Nasza drużyna była już jedną nogą w domu do awansu potrzebowaliśmy zwycięstwa z mocną Chorwacją która wcześniej rozprawiła się z Niemcami i wygranej gospodarzy turnieju z ekipą Niemiec. Tak się nie stało mecz z Chorwacją haniebnie przegraliśmy a nasza gra była momentami tragiczna.

Pojechaliśmy do domu i należy zastanowić się co było powodem tak złej gry polskich piłkarzy na Euro. Myślę, że błędy popełniono w przygotowaniach, piłkarze byli za mocno eksploatowani a Lindemann zamiast pomóc doprowadził naszych piłkarzy do bardzo słabej formy. Dziwne jest to, że gdy o przygotowanie naszych piłkarzy dbają ludzie z klubów nasi gracze potrafią wygrać z Portugalią a gdy spędzą ze sobą 2 tygodnie na zgrupowaniu pod okiem sztabu reprezentacji forma nagle się ulatnia. Polskiemu sztabowi nie pomogło także to, że nie potrafili po śmierci Adama Ledwonia postarać się o to żeby byłego reprezentanta godnie pożegnać, choćby minutą ciszy. Za pewne spowodowane jest to tym, że rolę menedżera polskiej reprezentacji pełni Holender Jan de Zeuw i nie mógł on o Adamie nic wiedzieć. Na szczęście PZPN pozwalniał Holenderską mafię i Leo będzie pracował z Polakami. Myślę, że należy wnieść z tego turnieju poważne wnioski, byliśmy na Euro najgorszą drużyną a nasza gra była daleka od tej jaką prezentowaliśmy choćby w eliminacjach

Miejmy nadzieję, że na najbliższym turnieju będzie już o wiele lepiej.

9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Na początku, po wejściu na blog, chciałem napisać, że kopiujesz. Mówi o tym sama szata graficzna, która jest identyczna z tą, którą na swoim blogu zaimplementował Artur. Jednak warto było przeczytać to, co napisałeś i myślę, że panowie z Oświęcimia mają zdolności związane z prowadzeniem blogów ;)
Życzę powodzenia.

rondel pisze...

Długo i intensywnie się zmagałem z wyborem szaty graficznej w trakcie tworzenia blogga wybierałem wiele skórek, lecz we wszystkich coś mi się nie podobało i miałem do wyboru 2 opcje których wcześniej unikałem jak ognia albo skórka jaką ma Pucek albo Menedżer5, stwierdziłem, że wzięcie takiej samej skórki jak Pucek będzie większym wykroczeniem, więc wybrałem tą która jest teraz. Może jak blogg przetrwa sam stworzę szatę graficzną.

Dzięki OSW rządzi :D

Anonimowy pisze...

Kurwa, Rondel, czasem Ci współczuje...

no i ten "poetycki" styl pisania...
prawie Ci wychodzi, no ale cóż

rondel pisze...

Tak drogi anonimowy użytkowniku? czego mi współczujesz? może zechciałbyś się z nami tym podzielić, albo przynajmniej jeśli łaska przedstaw się nam, chętnie porozmawiam z Tobą na przeróżne tematy dotyczące mnie i mojego bloga.

Menedzer5 pisze...

Anonimowi tak mają, że wolą pozostać anonimowymi, a my mamy tak, że wolimy by tacy pozostali... znaczy z tym co sobą prezentują Xd

Chociaż... ('.')... ;P

Anonimowy pisze...

Zgadzam się, trochę przez Holendrów (a szczególnie przez 'świetnego człowieka od przygotowania fizycznego') przegraliśmy te EURO, jednak to nie tylko ich wina.
Według mnie to po części wina piłkarzy. Smolarek- ławka w Santander; Żurawski- super kapitan? Czy może został nim tylko dlatego aby podbudować jego niskie ego?; Łobodziński- jego chwalebny komentarz o tym, że polscy kibice zakłucili jego komunikację z zespołem; Bąk- chyba pora na emeryturę panie Jacku?; Krzynówek- chyba temperatura ławki bodajże w Volsburgu na której siedzi dochodzi do 100 stopni!

Obsada prawej obrony przez Golańskiego to też był spory błąd, bo jak było widać w ostatnim meczu "Młody Deina" (jakoś tak mi się Wawrzyniak z wyglądem kojarzy :D) radził sobie na tej stronie całkiem nieźle i podłączał się do akcji ofensywnych.

Mógłbym tak pisać i pisać, ale po co? I tak przegraliśmy...


@RONDEL
Powodzenia na nowej drodze życie.

I na koniec moje pytanie: Czy blogowanie staję się, aż tak popularne?? :-)
Ja jako szary czytelnik mogę tylko zacierać ręcę bo miło sobie coś czasem poczytać. I jak napisałem na blogu Menedżera5 - "Co dwa spojrzenia, to nie jedno" to teraz mogę napisać - "Co trzy spojrzenia to nie dwa" :D

Pozdrawiam M@RO.

rondel pisze...

Wiele można mówić o obsadzeniu pewnych pozycji w zespole, każdy trener widziałby tą drużynę inaczej. Leo obsadził ją tak a nie inaczej, co najważniejsze wziął pełną odpowiedzialność na siebie, każdy jest człowiekiem i popełnia błędy.

Jeżeli chodzi o samo blogowanie jest ono baardzo popularnym zajęciem wśród młodych i tych starszych internautów :D

Dzięki za dobre słowa i mam nadzieję, że mile spędzisz czas przy czytaniu moich wpisów.

Anonimowy pisze...

A i taki mały błąd w tekście: nie Bastić, a Vastic i drugi wtedy do awansu było potrzebne zwycięstwo Austriaków z Niemcami, a nie remis. A co do Twojego blogowego początku to życzę powodzenia i mam nadzieję, że wpisy będą się pojawiać częściej niż raz na tydzień.

kacpergawlo

rondel pisze...

Dzięki za dobre słowa i za znalezienie błędów, już jest poprawione.


statystyki